Pada śnieg. Oddycham mroźnym powietrzem, patrzę w niebo a na oczy i policzki spadają mi płatki śniegu. Idę przez las, cudownie otulony w puchowy płaszcz.
Cisza...
Cisza którą trudno spotkać gdziekolwiek indziej.
Śnieg skrzypi pod moimi butami.
Wysokie choinki uginają gałęzie ciężkie od śpiącego na nich puchu. Idę coraz dalej, tam gdzie jeszcze nie byłam, zimą się nie zgubię - wrócę po własnych śladach. Budzi się we mnie natura, jakiś instynkt, takie nasłuchiwanie...taka czujność...
Jak ja kocham tą wolność która tu jest!
Właź, nie pier*ol...
15 lat temu
2 komentarze:
Pięknie napisane...
Pozdrawiam serdecznie :)
Zazdroszczę... Już tak dawno nie byłem w górach...
Prześlij komentarz