środa, 1 kwietnia 2009

Prima Aprilisowa ironia

Zrobiła się w końcu wiosna, wreszcie zaświeciło słońce. Przez moment wydawało mi się, że teraz już wszyskto będzie ok... A nie jest... Nadal jestem sama. W zasadzie nie sama, bo przecież są wokól mnie ludzie, mam się do kogo odezwać, zamienić parę słów. Więc nie o to chodzi. Chodzi o to że czuję się samotna, że nie mam komu się wygadać, zwierzyć, że nie ma osób które by chciały znaleźć dla mnie czas. Nikt się nie interesuje co u mnie, czy wszystko ok, a jeśli nie ok to dlaczego. I każdy dzień jest taki sam - parę słów z Agatą, z Magdą, Olką w akademiku, na uczelni parę słów z Weroniką, rozmowa o jej kole naukowym, o facetach, później telefon od mamy, z lawiną pytań pt "co mam zrobić w tej czy tamtej sprawie", potem ja mówię, że ok, że się uczę, że u mnie nic ciekawego się nie zdarzyło... i tyle. Nic więcej. Szara codzienność w której ja nic nie znaczę... 

Brak komentarzy: