To było naprawdę coś. Kabaret PUK rozbawił mnie do łez. Przez ponad godzinę śmiałam się bez przerwy. To naprawdę niesamowite, że ktoś potrafi sypać żartami z rękawa, na żywo, bez zastanawiania się.
Pozytywna energia tkwiła we mnie przez całą drogę powrotną, którą musiałam odbyć pieszo (bo tramwaje nie jeździły z powodu wypadku), w dodatku w strugach deszczu i przy akompaniamencie silnego wiatru. Jakby jeszcze tego było mało noga bolała mnie z każdym krokiem coraz bardziej. A ja mimo tego szłam sobie z uśmiechem na twarzy (co wyraźnie dziwiło przechodniów).
Doprawdy zadziwiam sama siebie, nigdy wcześniej nie było we mnie takiego optymizmu jak teraz... Ciekawe...
Właź, nie pier*ol...
15 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz